2X rzut kanalizacji do myjki ciśnieniowej 5800 PSI. Stan. Nowy. 539, 29 zł. kup 10 zł taniej. 578,29 zł z dostawą. Produkt: Wąż XUHFB 0,1 m. dostawa za 10 – 15 dni. dodaj do koszyka. Wsparcie dla Ukrainy w walce z pandemią COVID-19. Podmiot wdrażający: Ambasada RP w Kijowie Wstępna wysokość dofinansowania: 126 647,18 Naczelny dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy Walerij Załużny odwołał ze stanowiska Dmytro Łysiuka, dowódcę 128. oddzielnej górskiej zakarpackiej brygady szturmowej. Matryca zakupiona na Ukrainie. Komórka 5,42 mm. Przygotowanie do nowego sezonu pszczelarskiego. Wiosenne prace w pasiece. Forma silikonowa do domowej produkcji węzy. Praska, walce do Wąż silikonowy wężyk rurka do alkoholu 8/10mm 1mm. od Super Sprzedawcy. Marka. Inna (SILIKONOWY 8/10) 6, 50 zł. 15,49 zł z dostawą. kup do 14:00 - dostawa jutro. 27 osób kupiło. dodaj do koszyka. Ministerstwo Rozwoju Wspólnot i Terytoriów Ukrainy przestawiło projekt nowego podziału administracyjnego kraju. W projekcie zawarto propozycję utworzenia rejonu obejmującego niemal wszystkich Węgrów Zakarpacia gdzie będą oni stanowić większość. Obecny system administracyjny dzieli Ukrainę na obwody, a te z kolei na rejony. Polacy porównali z kolei atak Rosjan na garstkę Ukraińców do obrony Westerplatte w 1939 r. Niewielka Wyspa Węży stała się jednym z najważniejszych miejsc w wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Miejsce wróciło na nagłówki po kilku dniach, kiedy okazało się, że 13 żołnierzy jednak żyje. Ukraińska marynarka wojenna potwierdziła, że 73, 03 zł. kup 5 zł taniej. 85,02 zł z dostawą. Produkt: Węza pszczela Forma 1 x 1 mm 1 kg. dostawa za 12 – 16 dni. dodaj do koszyka. Firma. 2szt. Prasa do wosku pszczelego rabusia 44x23cm. Problemy opieki zdrowotnej uchodźców z Ukrainy. Resort zdrowia informuje RPO o swych działaniach. Data: 2022-05-13. 2022-04-13. podziel się tym na: twitter facebook. Uchodźcy wojenni z Ukrainy spotykają się w Polsce z problemami dostępu do właściwej opieki zdrowotnej. Na trudności skarżą się zwłaszcza obywatele Ukrainy, którzy Wyspa Węży i słynni obrońcy z Ukrainy. Pierwszego dnia wojny Rosji z Ukrainą Państwowa Służba Graniczna Ukrainy poinformowała, że Wyspa Węży została zaatakowana z morza i powietrza. Podano jednocześnie, że 13 żołnierzy stacjonujących na wyspie nie poddało się przed agresorem i do śmierci broniło tego ważnego strategicznie xRoz. Michał Wiśniewski w 2014 roku wyznał, że zmaga się z alkoholizmem. Czerwonowłosy piosenkarz nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo wciągnął się w nałóg. Nie był w stanie funkcjonować bez picia – w najnowszej biografii zespołu Ich Troje poświęcił kilka dań odnośnie swoich problemów. Michał Wiśniewski w wywiadach mówił, że pije, ponieważ „lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem”. Momentem, w którym uświadomił sobie, że jest źle i musi wziąć się za siebie, była chwila, gdy przewrócił się na oczach swojego dziecka, także: Michał Wiśniewski jest nieuleczalnie chory. Mówi o przyczynach. "Stres i alkohol"Michał Wiśniewski o problemach z alkoholemLider Ich Troje o swoim uzależnieniu od alkoholu napisał w książce „Ich Troje. Biografia”. Przyznał, że w pewnym momencie był już wrakiem Byłem już wrakiem człowieka, cały się trząsłem. Miałem lęki – Michał Wiśniewski już od kilku lat pozostaje w trzeźwości, to czasami nachodzą go myśli, aby porządnie się upić. Pilnuje terminów działania tzw. Trwam w tej trzeźwości od siedmiu lat, ale szczerze mówiąc, gdy kończy się termin działania wszywki, myślę już z utęsknieniem, żeby się tylko zalać. Później znowu przychodzi otrzeźwienie, dlatego tak szybko wzywam „krawca” – opisuje Michał Wiśniewski. - Picie do niczego dobrego nie prowadzi. Kiedy się nachleję, to oznacza, że nazajutrz już nic nie zrobię. Nie polecę samolotem, bo nie wstanę, z nikim się nie spotkam itd. Alkohol powoduje, że masz zlew na wszystko, no i są takie chwile, ważne chwile, które po prostu tracisz bezpowrotnie. To jest zawsze tylko ta jedna alternatywa: albo się zapić na śmierć i kipnąć we własnych rzygach, albo wołać „krawca” i walczyć dalej. Trzyma mnie wiara, że to, co dobre, jest jeszcze przede mną – tłumaczy Michał nie po raz pierwszy publicznie wypowiada się na temat uzależnienia. Niegdyś zdradził, że pił bardzo dużo – przez 22 lata dzień w dzień wypijał 0,7. Powstrzymywał się jedynie przed lotami oraz oczywiście podczas uzależnienia Michał Wiśniewski mierzy się też z inną chorobą – łuszczycą. W „Rozmowach intymnych” wyznał, że stres i alkohol to dwie rzeczy, które są „pożywką” dla tego schorzenia. Mówił: „Dochodziłem do tego, że już praktycznie nie miałem paznokci”. Po pierwsze – trzeba dobrze zastanowić się przy wyborze producenta, dokładnie obejrzeć proces produkcyjny i zastosowane technologie. Z każdej strony zapewniani jesteśmy o „100% czystości węzy”, „braku dodatków”, „potwierdzonych badaniami/atestami”. Tylko kto z nas pyta co zawierają certyfikaty? Jak często są przeprowadzane? Codziennie, z każdą partią, czy może raz na tydzień lub raz na miesiąc? To już nieważne – sam fakt zawarcia w opisie uspokaja nasza czujność. Nie zwalania jednak z myślenia i analizowania, o czym zapominamy. 10-20kg wosku można przerobić na własnoręcznie zbudowanych praskach. Do jej budowy potrzebujemy doskonałych wymiarów arkusz węzy. O ile z powiększoną komórką 5,4 nie będzie problemu, to naturalna 5,1 jest już nieosiągalna. Warto pamiętać – na praskę nadaje się tylko węza lana na gorąco. Ma ona grube ścianki i jest płasko-niska”. Być może znajdę chwilkę i krok po kroku pokażę, jak taką zrobić. Uczyłem się tego sam, przez rok. I produkowałem przez rok. I oglądałem efekty.. nadal oglądam. Węza z prasek jest krucha i gruba. Daleko jest do idealnego odbicia komórek. Przy właściwym wzorze pszczoły jednak doskonale sobie dają z nią radę. Jeśli nie chce się Wam robić praski – szukajcie mniejszych wytwórców węzy- jeśli macie dobrej jakości wosk. Najlepiej w bliskiej odległości – tak, aby jechać, zostawić i odebrać osobiście. Wysyłka węzy do 30kg w obie strony to wydatek około 30-40zł. Przy kilku kg jest to koszt odczuwalny. W takim przypadku lepiej szukać w okolicy. Przy okazji obejrzeć, jak taka węza powstaje. Przerabiacie 50-100kg rocznie, kochacie pszczoły, żyjecie z ich pracy?? Zastanówcie się nad zakupem własnych walców. Jeśli nie sami, to we współpracy z kilkoma znajomymi pszczelarzami. Używane walce dobrej jakości czasem uda się kupić za 3000-5000zł. Tutaj na rynku dostępne będą tylko komórki rzędu 5,4 – przynajmniej od sprawdzonych, polskich producentów. Mam na myśli Lankoffa. Kupując dalekowschodnie produkcje – sprawdźcie dokładnie odbicie komórki węzy powstającej. To tańsze produkcje, aluminiowe, o dostępnych większych szerokościach walcowania (właściwy układ komórek dla węzy wąska-wysokiej). Same walce kosztują około 1000$ – wysyłka – dodatkowo połowę tego. Gdyby można było przetestować co one potrafią.. Ja uważałem to za ruletkę i to zbyt duża kwota aby spróbować. Przyjmijmy, że przerabiacie 100kg wosku rocznie – u większych producentów jest to koszt 1000-1200zł. Czyli po 3 latach koszt zakupu zwraca się.. Kupujecie w kilka osób.. zresztą – matematyki tu wykładać nie muszę. Podam jeszcze kilka zmiennych do równania. Należy pamiętać, że 100kg to około 5 dni pracy, trochę energii i gazu. Za to wszystko macie gwarancję, iż w Waszej węzie nie ma nic, czego sami nie używacie :). Zwrot kosztów po 5-10 latach – ja tak przyjąłem. Przy walcowaniu tylko dla siebie. Ja walców szukałem 7 miesięcy i oglądałem kilkanaście sztuk. Te, które kupiłem po pewnym czasie wymieniłem. Były dobre, pszczoły budowały bez zastrzeżeń ale.. nie były idealne. Teraz robią to jeszcze lepiej. Dlatego też nie zawsze można liczyć na zakup używanych walców – trzeba tez liczyć się z koniecznością wydania 12000 na nowe ręczne lub 15000 na elektryczne. Do produkcji ręcznej wymagany jest udział 2 osób. 🙂 Nie należy zapominać o sterylizacji wosku. STERYLIZACJI – nie odkażaniu. Błędnie nam dookoła wmawiają – że wosk jest sterylizowany. Sterylizacja to ciśnienie, woda i temperatura. Większość producentów używa pasteryzatorów, gdzie utrzymuje wyższą temperaturę przez dłuższy czas. Jak fajnie słuchać, ze nasz wosk jest sterylizowany przez 12h w temperaturze 140 stopni. Jakaż bzdura. Wosk jest ODKAŻANY, nie sterylizowany. Odkażanie wymaga badania kontrolnego po procesie bo nie daje gwarancji czystości biologicznej wosku. Stylizacja daje. Patrzcie na urządzenia u swojego producenta węzy i nie mylcie nazewnictwa. Zakup sterylizatora o pojemności około 18-24 litrów to około 1000-1200zł, większe to już kwoty pięciocyfrowe. Dla nas wystarczy ten mniejszy. Należy pamiętać – że pojemność nominalną dzielimy na 3. 1/3 – wosk, 1/3 woda, 1/3 wolna przestrzeń. Kolejnym etapem są już drogie urządzenia. Urządzenia – hmm.. bardziej linie produkcyjne. To prawdziwe kombajny do produkcji, które ciężko uruchomić, ale jak już zaczną to węza „wylewa się” dziesiątkami kilogramów na godzinę. Ceny od na najmniejsze produkcje ukraińskie, tureckie do minimalnie za najprostsze urządzenia niemieckie. Tutaj nie ma wylewek, przekładania, powtórnego rozgrzewania. Producenci stosujący taśmy woskowe gładkie lub produkujący z wosku gorącego nie wykonają Wam partii 10 czy 20kg węzy z waszego materiału. Tu do kotła wpadają setki kg wosku, waszego i innych. Różnokolorowe, czyste, wyklarowane lub lekko oskrobane. Wosk roztapiany, odkażany trafia do kolejnego zbiornika sedymentacyjnego, gdzie wytraca temperaturę do pożądanych 70-90 stopni. Wszelkie zabrudzenia wcześniej są filtrowane i dodatkowo opadają pod wosk w zbiorniku sedymentacyjnym. (W zeszłym roku przetapiając węzę jednego z producentów znajdowałem kawałki skrzydełek czy nóżek zatopionych w węzie. Cóż, filtry nie zawsze są wystarczająco gęste.) Wosk ten wylewany jest bezpośrednio na chłodzone walce o dużej szerokości i później cięty automatycznie do żądanego wymiaru. Szybkie wytracanie temperatury powoduje, że węza taka jest krucha i łamliwa. Jest również grubsza, niż walcowana na zimno. Wymaga ogrzania przed wtopieniem i ciężko znosi transport. Często tracimy spory procent arkuszy, które się łamią. Drugą technologią jest wytworzenie najpierw cienkiej taśmy woskowej „na gorąco” o grubości docelowej węzy, a później przepuszczeniu jej przez walce. Powstająca węza jest elastyczna, tak jak walcowana na zimno. Podobno. Jeśli poczytacie o technologii produkcji węzy na walcach – jest tam wymieniamy czynnik prawidłowego odbicia komórek. Jest to.. właściwe odbieranie gotowej węzy nie bezpośrednio spomiędzy walców, tylko odlepianie jej z dolnego lub górnego wałka. Tutaj właśnie tkwi sekret właściwych wymiarów komórki. Myślę, że można również odpowiednio zaprojektować same komórki, aby ewentualne przeciągnięcia dały właściwy obraz. Jaki powinien on być?? Symetryczne „Y” i przechodzeni ich w kolejne komórki wymiary komórki w każdym kierunku takie same. Większość wad węzy pszczoły poprawią, ale też zależnie od nastroju rodziny. Jeśli wszystko jest właściwie – robią tak, jak im przygotujemy. Im grubsza węza – tym szybciej i ładniej jest budowana, a pszczoły zużywają mniej energii na odbudowę. Jest to „chwilowa” inwestycja, ponieważ „nadwyżkę” z takich plastrów odzyskujemy przy wymianie ciemnych plastrów. Wosk nie znika. Zbyt cienka węza może być powodem falowania, złej odbudowy a nawet „spływania odbudowywanych” plastrów. Gorzej również zachowują się one w czasie wirowania. Przyjętą, właściwą ilością arkuszy węzy wielkopolskiej z kg jest od 13 do 15szt. Pszczelarz zazwyczaj ocenia węzę organoleptycznie – ma być żółta i ładne pachnieć. Obie te cechy można obecnie uzyskać za pomocą chemii. Trochę kropli o zapachu miodu, nieco barwnika. Kolor to akurat najmniej ważna sprawa, choć pośrednio mówi nam o jakości zastosowanego wosku. Jakość, to stopień czystości – pominę nienaturalne dodatki jakich pełno w krążącej węzie. Najgorsze są kwasy, które rozbijają strukturę wosku, wosk rwie się podobnie do papieru, kolor nienaturalnie jasno/kremowy. Jednak jakiś czas temu to był powszechnie stosowany środek do neutralizacji przetrwalników zgnilca. To odrębny temat, niewiele przez mnie „zbadany”. Ja stosuję tylko najlepszej klasy wosk na swoją węzę. Jeżeli jednak pszczelarz zdaje wosk na wymianę, bo inaczej nie dostanie węzy to jaki wosk odda? Każdy rozsądny człowiek odpowie sobie sam. KLASY WOSKU (bardzo) subiektywnie Wosk dziewiczy:Pochodzi najczęściej z odsklepin czyli zasklepów komórek z miodem zrywanych podczas miodobrania. To najczystszy i pozbawiony dodatków surowiec. Ma niepowtarzalny zapach. Myślę, że jest to zapach, którego doszukują się pszczelarze wąchając węzę przy zakupie i mogę się założyć, ze wielu już zapomniało jak jest piękny. Do tej klasy wosku można również dołożyć dziką zabudowę (nieczerwioną). Powyżej zdjęcie przedstawia wytopiony krążek i zawartość odpadu z takiego wosku. Wosk I klasy:W zasadzie można by powiedzieć, że jest to wosk wytopiony z wycofywanych czarnych plastrów pochodzących z węzy dziewiczej. Można go uzyskać prowadząc zamknięty obieg wosku we własnej tak z teorii. W rzeczywistości I klasa to żółty wosk, w różnych (jasnych) odcieniach. Może zawierać w sobie pozostałości leków stosowanych w pasiekach. Na powyższym zdjęciu w pierwszej klasie są 2 krążki na dole po prawej stronie. Widać bardzo delikatny biały nalot – pojawia się on na każdym czystym wosku. Wosk II klasy:Określiłbym to jako wosk pierwszej klasy zepsuty sposobem pozyskania. Kolory to ciemny żółty, pomarańcz, zielonkawy (obu brak na zdjęciu), lekko brązowy. Powodem „zgubienia” barwy może być: klarowanie w twardej wodzie, obitych naczyniach emaliowanych, ocynkowanych parnikach, bez wody lub jej niewystarczającą ilością. W zasadzie w porównaniu z woskiem I klasy traci tylko wizualnie. Wosk III już mocno przypalony (zazwyczaj) i błędnie odzyskiwany wosk. Brąz, ciemny brąz, czekolada. Widać już mocniejsze „błyszczenie” kawałków. To doskonały surowiec na węzę trutową oraz.. świeczki. Na koniec kilka kawałków, które moim zdaniem nie mają wiele wspólnego z woskiem. Bardzo nienaturalne odcienie (być może kwasy??), inna struktura, waga, zapach, powierzchnia. Być może to parafina, stearyna, wosk ziemny. Na rynku wiele jest dodatków pochodzenia ropopochodnego. Wystrzegajmy się czegoś podobnego. Jeśli żal nam to spalić, to zróbmy z tego świece – ale takie do stania na półce, bez knota, figurki. Ewentualnie zwykłe – zapalmy je na powietrzu. W żadnym przypadku nie wtapiajmy tego do prawdziwego wosku! Bo niewiele, bo zniknie. Próba analizy skuteczności dofinansowania pszczelarstwa w Wielkopolsce Ku uwadze pszczelarzy chcących iść tym tropem. Co miesiąc wszyscy PLW składają raport i na bazie tych raportów powstaje w Warszawie dokument zbiorczy – baza danych o stanie chorób zwalczanych z urzędu. Pomińmy wszystkie inne choróbska, skupmy się na zgnilcu amerykańskim pszczół (AFB). Mnie również nie interesuje w tym momencie cała Polska, skupiłem się na moim województwie wielkopolskim objętym hojnym programem marszałkowskim polegającym na refundacji zakupu węzy pszczelej. Z danych o przetargach (informacja publiczna, każdy może wyguglać) ustaliłem, że Pan Marszałek swoim darem w wysokości 3 lata x 2 mln = 6 mln wymienił w ciągu dotychczasowych 3 lat wszystkim wielkopolskim pszczołom wosk w gniazdach. Za 2 mln można kupić około 38 – 40 ton węzy, co daje trochę ponad 3 ramki na ul na rok przy średnim ciężarze węzy. Obliczeń nie będę przytaczał, zrobiłem je po pierwszym roku programu, zapamiętałem wynik i zapomniałem reszty. Ponieważ program zmierza z założenia do poprawy warunków fitosanitarnych w ulach, postanowiłem sprawdzić, czy cel został osiągnięty. Nie chodzi mi tu o ocenę celowości dopłacania do węzy, ale o całokształt, w tym wiarygodności i funkcjonowania służby weterynaryjnej w zakresie pszczelarstwa, oraz wielkopolskich organizacji pszczelarskich w zakresie skuteczności zwalczania chorób pszczół i współpracy ze służbą weterynaryjną. Wziąłem pod lupę cztery lata – 2017 – 2020. Sam program obejmuje lata 2018-2020, ale dołożyłem rok 2017, by było do czego porównać dane uzyskane tym samym sposobem przez tych samych w wielu przypadkach urzędników. W 2017 roku w Wielkopolsce wystąpiło 6 przypadków zgnilca. Z tego Poznań -3, Oborniki – 2 i Wągrowiec – 1 W 2018 – 12 przypadkow: Poznań – 5, Ostrów Wlkp – 2, Pleszew – 2, Ostrzeszów – 1, Oborniki – 1, Turek – 1. W 2019 – 10 przypadków: Poznań – 4, Ostrów – 2, Wągrowiec – 1, Ostrzeszów – 1, Wolsztyn – 1, miasto Poznań – 1. W 2020 (bez listopada i grudnia, bo dane jeszcze nie spłynęły) – 14 przypadków: Konin – 11, Śrem – 1, Poznań – 1, Wągrowiec – 1. Czyżby w Wielkopolsce rozdawana węza podwoiła problem zgnilca? Dla porównania w całej Polsce było w tym czasie zgłoszonych/wykrytych (?) odpowiednio przypadków zgnilca: 2018 – 174 2019 – 260 2020 – 148 (bez dwóch ostatnich miesięcy) Za 2017 rok podobnych danych nie mam, ponieważ sprawozdawczość była nieco inna i być może nie umiem wydłubać potrzebnych danych z bazy. Aby dalej posługiwać się tymi danymi, należałoby ocenić ich wiarygodność i kompletność, czego zrobić nie potrafię, ale ufam, że zawodowcy sobie z tym poradzą. Zgnilec po Polsce i po Wielkopolsce rozrzucony jest dość chaotycznie i nie widać zdecydowanych ognisk, no może warto byłoby przeanalizować Konin w tym roku - wysyp 11 przypadków. Węza na wielkopolskie baronaty była wyprodukowana przez znanych dostawców, bo program podzielono na 5 zadań i wiadomo kto zaopatrywał poszczególne baronaty w kolejnych latach. Czy istnieje tu jakaś niepokojąca korelacja? Brak takowej też o czymś świadczy. Wydaje się, że mało wiemy o zgnilcu. Być może spowodowane jest to tym, że część pszczelarzy woli „leczyć” po cichu, nie wszyscy używają zapałek i łopaty i nie oczekują tego od służby weterynaryjnej. Jeżeli tak jest, to należałoby inaczej spojrzeć na tą sprawozdawczość. Niepokój powinny budzić powiaty, gdzie nie wykryto zgnilca, a jest ich w Wielkopolsce 27 na 35 (31 + wydzielone miasta: Poznań, Kalisz, Konin, Leszno). Zgnilec stwierdzono tylko w 8-miu (Poznań, m. Poznań, Oborniki, Ostrzeszów, Ostrów, Turek, Wolsztyn, Wągrowiec). Czyli w 27 powiatach przez 4 lata AFB oficjalnie nie jest problemem. Trudno w to uwierzyć. Ogólnie należy chyba stwierdzić, że nie ma korelacji między zaopatrzeniem wielkopolskich pszczelarzy w węzę, a stanem sanitarnym ich pasiek. Czy „eksperyment wielkopolski” wart jest powtarzania w innych częściach Polski – nie potrafię stwierdzić jednoznacznie. Jednak wydaje się, że racjonalniej byłoby wspomóc finansowo woskomat, by zawalczyć z prawdopodobnymi przyczynami, a nie skutkami zgnilca. Do Wielkopolski przez 3 lata wwieziono ponad 100 ton wosku pochodzenia znanego tylko producentom węzy. Ile skupiono w tym czasie w Wielkopolsce – wiedzą tylko skupujący wosk ci sami producenci węzy. Spada popyt, spadają ceny skupu. Coraz więcej pszczelarzy nie odzyskuje wosku i nie dba o jego segregację. Palą ramkami w piecu, bo wiedzą, że dostaną węzę za darmo. Trochę to zaczyna przypominać moment, gdy w poprzednim ustroju państwo tak zaczęło dopłacać do chleba, że stał się on najtańszą paszą dla świń. Dlaczego takiej analzy nie przeprowadzą wielkopolscy baronowie? Nie są oni zainteresowani nagłaśnianiem zgnilca, bo często produkują oni matki i odkłady, a zgnilec komplikuje sprzedaż. Może niektórzy też boją się dojścia do wniosku, że jeżeli nie potrafimy zapanować nad zgnilcem, dopłaty do węzy, odkładów i matek pszczelich są bezsensownym marnowaniem kasy. Może boją się utraty prestiżu u obdarowywanych z łaski działacza pszczelarzy? Dlaczego analizy nie przeprowadzą producenci węzy? Dokładnie z tego samego powodu, duża hurtownia Łysonia jest w centrum strefy zapowietrzonej zgnilcem w Poznaniu i nic z tego nie wynika. Pewnie mają oni w magazynach spore zapasy węzy, wosku i odpowiada im ten sposób dystrybucji, że nikt darowanemu koniowi w zęby nie zagląda? Dlaczego weterynaria niewiele robi? Bo jest ich niewielu, mają problemy z innymi zoocjami, w ich uznaniu groźniejszymi dla ludzi (ASF). W tym wszystkim Pana Marszałka należałoby pochwalić za pochylenie się nad problemem pszczół. W Wielkopolsce urzędnicy nie skąpią na pszczelarstwo. Na nasadzenie drzewek poszło ostatnio około 4 mln. Wszyscy dżentelmeni wielkopolscy zmówili się, że syfilis nie istnieje. Wszyscy dopłacają do pszczelarstwa i poprawia się samopoczucie. Dlatego pszczołom jest coraz lepiej i bajki o CCD i apiapokalipsie są wyssane z palca. Razem z olimpiadą Einsteina (jednostka czasu = 4 lata). Bardzo cenne jest to, że Pan Marszałek objął programem wszystkich pszczelarzy – zrzeszonych w organizacjach i nie. To działa, mimo że niektórzy baronowie postanowili maksymalnie obrzydzić pomoc niezrzeszonym u nich, a to już postawa szkodząca pszczelarstwu jako całości. Jest to podobna reakcja systemu, jak sytuacja, gdy KOWR dopłaca coraz więcej do odkładów nie analizując powodów takiej potrzeby. Taki system jest w stanie pochłonąć każdą sumę, obawiam się, że bez efektów.